Siedziałam pomiędzy Tomo, który słuchał jakiegoś rockowego kawałka na słuchawkach, a Roxaną, która co chwila sprawdzała wyświetlacz telefonu.
-O co chodzi? - zapytałam ją szeptem.
-Jestem umówiona w centrum z Jamesem za godzinę. Jeżeli tak to będzie dalej wyglądało to się spóźnię! - odpowiedziała mi dużo głośniej.
-Spokojnie, juz po rozdaniu nagród za najlepsze średnie. Jeszcze tylko dyrka pogada trochę o tym projekcie, wychowawczyni rozda nam świadectwa i spadamy stąd. Zdążysz bez problemu.
-Ach, mam nadzieję - powiedziała wyraźnie zestresowana.
Po około dziesięciu minutach do mikrofonu podeszła pani dyrektor. Rozejrzała się po całej sali i zaczęla wyjaśnienia.
- Przepraszam, że musieliście czekać, ale miałam do załatwienia kilka ważnych spraw. Natomiast, jeżeli chodzi o istotę projektu to śpieszę z wyjaśnieniami. Otóż przedsięwzięcie to nosi nazwę "International School" i ma związek w wymianami międzyszkolnymi. Jednak nie jest to przeprowadzane na takiej podstawie jak normalne zamiany uczniów. Jest to organizowane na o wiele szerszą skalę, ponieważ jak sama nazwa wskazuje, jest to projekt międzynarodowy. - po sali przebiegł szmer ożywionych dyskusji oraz dreszczyk ekscytacji - Ale moi kochani, proszę o spokój, gdyż chciałabym kontynuować. Proszę o ciszę! A więc wracając do tematu, całość koordynować będzie szkoła Słodki Amoris, która jest pomysłodawcą projektu. To również tam wyślemy szczęśliwego wybrańca z naszej szkoły, który zostanie wylosowany w loterii. Ona bądź on pojedzie na cały rok do Francji razem z czterema osobami z innych szkól w naszym obrębie.
-Ha! To oczywiste, że ja powinnam pojechać. Tylko ja jestem na tyle elegancka i wyrafinowana, aby przebywać we Francji.
Tylko nie ta krowa! Wszędzie poznam ten szyderczy śmiech. To Megan, która rozsiadła się za nami razem ze swoją świtą.
-I co się gapisz Shizuka? W końcu zobaczyłaś, gdzie leży najszczersze piękno? Czy w końcu zdałaś sobie sprawę z tego jaka jesteś beznadziejna?
-Po pierwsze, na pewno nie na ciebie, po drugie, kup sobie lustro, a po trzecie, ja przynajmniej nie mam dupy jak maciora w ciąży.
-Ty... - nie dokończyła, gdyż nagle wszyscy zaczęli bić brawa. O, pewnie wybrali tego nieszczęśnika, który przez rok w jakiejś zaszczurzonej Francji będzie mieszkał pod jednym dachem z czwórką obcych nieogarów.
-Shiz, no idź tam! - krzyczała mi do Roxana.
-Halo, ziemia do Shizuki - wtórował jej Tomo.
-Że co? To niby o-ona m-ma - pani "milutka" prawie się dusiła.
-Ale o co wam wszystkim chodzi? - zapytałam zdezorientowana.
-Shizuka Evelyn Yuuki proszona na środek sali - zahuczał głos pani dyrektor przez mikrofon.
Wstałam i zmierzałam powoli w stronę pudełka, na którym był napis LOSOWANIE. O nie! To chyba nie może być...
-Gratulacje Shizuko! Jestem szczęśliwa, że to akurat na ciebie padło. Jestem również pewna, że nie zawiedziesz naszej szkoły.
-Słucham? - to było jedyne co zdołałam wykrztusić.
Dyrektorka nie zwracając uwagi na moje pytanie, kontynuowała.
-Teraz wystarczy tylko załatwić sprawy formalne oraz zawiadomić twoich rodziców. Na szczęście byli oni po stronie osób, które przychylnie odniosły się do całokształtu projektu.
-Ale ja nie znam francuskiego! - próbowałam się ratować.
-Ach, no tak. Zapomniałam o tym powiedzieć. To jest szkoła angielsko-języczna, więc nie musisz się tym martwić.
-Ale...
-Możecie się rozejść do swoich klas, a tobie Shizuko jeszcze raz serdecznie gratuluję i mam nadzieję, że sprostasz temu zadaniu. ty też już możesz iść.
Wyszłam z sali gimnastycznej jak najszybciej i natychmiast wpadłam na Jessi i Roxanę.
-Gratulacje! - krzyknęły chórkiem.
-Od nas też - nagle pojawiły się Andy i Mary.
-No i przede wszystkim ode mnie - dołączył się Tomo.
-Wy chyba na głowy upadliście! Idę to zaraz odwołać. Nie ma się z czego cieszyć - powiedziałam zdenerwowana.
Co ty gadasz? - próbowała mnie przekonać Andie - Masz okazje na najprawdopodobniej całkowicie darmowy, całoroczny pobyt we Francji! I ty masz zamiar naprawdę z tego zrezygnować?
-Ona ma rację - potwierdzili wszyscy inni.
-Nie, nie i jeszcze raz nie! Zastanówcie się i postawcie na moim miejscu. Jadę na w ogóle inny kontynent, a tak w zasadzie to lecę, do całkowicie nieznanego mi kraju. Na dodatek nie znam tamtejszego języka i zwyczajów. A poza tym będę tam z czwórką obcych ludzi, którzy mogą się okazać totalnymi debilami! Po prostu świetnie. Spełnienie moich marzeń.
-Przecież szkoła jest angielsko-języczna - stwierdzila Jessi.
-A jak będę chciała kupić bułki?
-Chyba raczej bagietki! - Tomo wybuchł śmiechem.
-Dobre, dobre - Mary również zaczęła się śmiać.
-Przestańcie, ja tutaj w furię wpadam, a wy sobie śmiechy urządzacie!
-Już w porządku. Jest okey - próbowała mnie uspokoić Roxana.
-Nie jest! - krzyknęłam.
-Nie żebym się wtrącał, albo coś, ale Shakira już pewnie świadectwa rozdaje - przerwał nam Tomo, który już opanował swój atak śmiechu.
-O kurde! Rzeczywiście - zdenerwowała się Andie.
-Szybko, chodźcie - poganiała nas Roxana.
-Chwila! Czy mógłby ktoś odebrać za mnie śiwadectwo? Idę wyjaśnić to nieporozumienie.
-Czy ty kompletnie...
Nie usłyszałam do końca kazania Roxany, ponieważ byłam już w połowie drogi do szkolnego sekretariatu. O nie, nie zostawię tak tego.
-Och, panna Yuuki. Wybierasz się gdzieś Francusko?
-Tak, razem z moim niewidzialnym psem idziemy ci zostawić prezent na wycieraczce, Megan.
-Próbujemy tylko wyjaśnić z tobą to niefortunne losowanie - odpowiedziała mi jedna z jej "fanek".
-Sama próbuję to naprawić, więc możecie juz sobie iść. Ja nie potrzebuję żadnego Słodkiego Amorisa, żeby się dowartościować tak jak niektórzy - mówiąc to spojrzałam się Megan prosto w oczy.
-Pff... I tak się tam nie nadajesz.
Uff... Nareszcie sobie poszły. Jedyny plus tego spotkania jest taki, że mogłam się na kimś wyżyć. Ale ulga.
-Przepraszam - otwaorzyłam drzwi do sekretariatu.
-O, to ty Shizuko. Cieszę się, że przyszłaś. Pani dyrektor już na ciebie czeka - powiedziała pani Lotte, nasza 60-letnia sekretarka.
-Dziękuję.
Przeszłam parę kroków dalej i zapukałam do drzwi pokoju dyrekcji.
-Proszę.
-Dzień dobry pani dyrektor. Ja w sprawie tego wyjazdu.
-Jeżeli o to chodzi, to już powiadomiłam twoich rodziców. Tak, jak się spodziewałam, uznali, że to dla ciebie wielka szansa, i że dzięki temu nabierzesz trochę życiowego doświadczenia.
-Proszę pani, jest tylko jeden mały problem.
-O co chodzi?
-Ja nie chcę tam jechać! - krzyknęłam.
Brawo! Pewnie Shiz, nie ma to jak wrzeszczeć na dyrkę.
-Rozumiem twoje wzburzenie. Może to być spowodowane strachem przed wyjazdem oraz przed utratą kontaktu z przyjaciółmi z tutejszej szkoły. Jednak pamiętaj, że za rok tu wracasz, a gdy ukończysz szkołę będziesz miała specjalny wpis na świadectwie. Taka okazja już się nie powtórzy.
-Mimo wszystko nigdzie się nie wybieram.
-Pani dyrektor! Telefon do pani. Dzwoni jakiś rodzic ze skargą - krzyknęła z drugiego pokoju pani Lotte.
-Dziękuję ci Lotte. Za chwilkę odbiorę.
-To może ja już sobie póję - powiedziałam i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia.
-Poczekaj jeszcze momencik i posłuchaj mnie uważnie. Wakacje dopiero się rozpoczęły. Do pierwszego dzwonka jeszcze daleko, a więc masz czas, aby się nad tym zastanowić. Jednak nie podejmij decyzji w ostatniej chwili, ponieważ my też musimy załatwić wszystkie formalność. Prześpij się z tym, porozmawiaj z rodzicami o swoich obawach, a przede wszystkim sama pomyśl nad tym. A teraz cię przeprasz, ponieważ mam zdenerwowanego rodzica na linii.
Jak najszybciej opuściłam pokój dyrekcji i udałam się w stronę wyjścia, gdzie czekali już na mnie wszyscy oprócz Roxy. Pewnie była już na spotkaniu z Jamesem.
-To sobie pogadałyście - powiedziała Jessi.
-Był alkohol i tak wyszło - Tomo zaczął się śmiać.
-Co dzisiaj się z tobą dzieje? Ciągle rzucasz jakimiś sucharami - skomentowała Andie.
-Mam dobry humor - wyszczerzył się.
-A tak w ogóle jak poszło? - zapytała się Mary.
-Kazała mi to dogłębnie przemyśleć tak w skrócie mówiąc - powiedziałam.
-No i ma rację. Taka okazja zdarza się raz w życiu. A tak w ogóle to trzymaj swoje świadectwo - zdenerwowała się Andie.
-Dzięki, ale widzę, że wy nadal nic nie rozumiecie - odparłam zrezygnowana.
-Tak, wiemy, wiemy. Bułki i te sprawy - Tomo znowu wybuchł śmiechem, a my wszyscy dziwnie się na niego spojrzeliśmy.
-No co? Śmiech to zdrowie - powiedzial.
-Gdyby wszystko bylo takie proste... - westchnęłam.
A może naprawdę powinnam to wszystko przemyśleć na spokojnie? Ech, na razie nie mam ochoty się nad tym rozwodzić. Może wy macie jakiś pomysł?
Buziaki
Shiz
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heeeeeej :) Trochę czasu minęło od ostatniego rozdziału, ale miałam małą blokadę twórczą. Teraz postaram się dodawać systematyczniej, ale nie wiem jak to wyjdzie. A więc do następnego :D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Słucham? - to było jedyne co zdołałam wykrztusić.
Dyrektorka nie zwracając uwagi na moje pytanie, kontynuowała.
-Teraz wystarczy tylko załatwić sprawy formalne oraz zawiadomić twoich rodziców. Na szczęście byli oni po stronie osób, które przychylnie odniosły się do całokształtu projektu.
-Ale ja nie znam francuskiego! - próbowałam się ratować.
-Ach, no tak. Zapomniałam o tym powiedzieć. To jest szkoła angielsko-języczna, więc nie musisz się tym martwić.
-Ale...
-Możecie się rozejść do swoich klas, a tobie Shizuko jeszcze raz serdecznie gratuluję i mam nadzieję, że sprostasz temu zadaniu. ty też już możesz iść.
Wyszłam z sali gimnastycznej jak najszybciej i natychmiast wpadłam na Jessi i Roxanę.
-Gratulacje! - krzyknęły chórkiem.
-Od nas też - nagle pojawiły się Andy i Mary.
-No i przede wszystkim ode mnie - dołączył się Tomo.
-Wy chyba na głowy upadliście! Idę to zaraz odwołać. Nie ma się z czego cieszyć - powiedziałam zdenerwowana.
Co ty gadasz? - próbowała mnie przekonać Andie - Masz okazje na najprawdopodobniej całkowicie darmowy, całoroczny pobyt we Francji! I ty masz zamiar naprawdę z tego zrezygnować?
-Ona ma rację - potwierdzili wszyscy inni.
-Nie, nie i jeszcze raz nie! Zastanówcie się i postawcie na moim miejscu. Jadę na w ogóle inny kontynent, a tak w zasadzie to lecę, do całkowicie nieznanego mi kraju. Na dodatek nie znam tamtejszego języka i zwyczajów. A poza tym będę tam z czwórką obcych ludzi, którzy mogą się okazać totalnymi debilami! Po prostu świetnie. Spełnienie moich marzeń.
-Przecież szkoła jest angielsko-języczna - stwierdzila Jessi.
-A jak będę chciała kupić bułki?
-Chyba raczej bagietki! - Tomo wybuchł śmiechem.
-Dobre, dobre - Mary również zaczęła się śmiać.
-Przestańcie, ja tutaj w furię wpadam, a wy sobie śmiechy urządzacie!
-Już w porządku. Jest okey - próbowała mnie uspokoić Roxana.
-Nie jest! - krzyknęłam.
-Nie żebym się wtrącał, albo coś, ale Shakira już pewnie świadectwa rozdaje - przerwał nam Tomo, który już opanował swój atak śmiechu.
-O kurde! Rzeczywiście - zdenerwowała się Andie.
-Szybko, chodźcie - poganiała nas Roxana.
-Chwila! Czy mógłby ktoś odebrać za mnie śiwadectwo? Idę wyjaśnić to nieporozumienie.
-Czy ty kompletnie...
Nie usłyszałam do końca kazania Roxany, ponieważ byłam już w połowie drogi do szkolnego sekretariatu. O nie, nie zostawię tak tego.
-Och, panna Yuuki. Wybierasz się gdzieś Francusko?
-Tak, razem z moim niewidzialnym psem idziemy ci zostawić prezent na wycieraczce, Megan.
-Próbujemy tylko wyjaśnić z tobą to niefortunne losowanie - odpowiedziała mi jedna z jej "fanek".
-Sama próbuję to naprawić, więc możecie juz sobie iść. Ja nie potrzebuję żadnego Słodkiego Amorisa, żeby się dowartościować tak jak niektórzy - mówiąc to spojrzałam się Megan prosto w oczy.
-Pff... I tak się tam nie nadajesz.
Uff... Nareszcie sobie poszły. Jedyny plus tego spotkania jest taki, że mogłam się na kimś wyżyć. Ale ulga.
-Przepraszam - otwaorzyłam drzwi do sekretariatu.
-O, to ty Shizuko. Cieszę się, że przyszłaś. Pani dyrektor już na ciebie czeka - powiedziała pani Lotte, nasza 60-letnia sekretarka.
-Dziękuję.
Przeszłam parę kroków dalej i zapukałam do drzwi pokoju dyrekcji.
-Proszę.
-Dzień dobry pani dyrektor. Ja w sprawie tego wyjazdu.
-Jeżeli o to chodzi, to już powiadomiłam twoich rodziców. Tak, jak się spodziewałam, uznali, że to dla ciebie wielka szansa, i że dzięki temu nabierzesz trochę życiowego doświadczenia.
-Proszę pani, jest tylko jeden mały problem.
-O co chodzi?
-Ja nie chcę tam jechać! - krzyknęłam.
Brawo! Pewnie Shiz, nie ma to jak wrzeszczeć na dyrkę.
-Rozumiem twoje wzburzenie. Może to być spowodowane strachem przed wyjazdem oraz przed utratą kontaktu z przyjaciółmi z tutejszej szkoły. Jednak pamiętaj, że za rok tu wracasz, a gdy ukończysz szkołę będziesz miała specjalny wpis na świadectwie. Taka okazja już się nie powtórzy.
-Mimo wszystko nigdzie się nie wybieram.
-Pani dyrektor! Telefon do pani. Dzwoni jakiś rodzic ze skargą - krzyknęła z drugiego pokoju pani Lotte.
-Dziękuję ci Lotte. Za chwilkę odbiorę.
-To może ja już sobie póję - powiedziałam i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia.
-Poczekaj jeszcze momencik i posłuchaj mnie uważnie. Wakacje dopiero się rozpoczęły. Do pierwszego dzwonka jeszcze daleko, a więc masz czas, aby się nad tym zastanowić. Jednak nie podejmij decyzji w ostatniej chwili, ponieważ my też musimy załatwić wszystkie formalność. Prześpij się z tym, porozmawiaj z rodzicami o swoich obawach, a przede wszystkim sama pomyśl nad tym. A teraz cię przeprasz, ponieważ mam zdenerwowanego rodzica na linii.
Jak najszybciej opuściłam pokój dyrekcji i udałam się w stronę wyjścia, gdzie czekali już na mnie wszyscy oprócz Roxy. Pewnie była już na spotkaniu z Jamesem.
-To sobie pogadałyście - powiedziała Jessi.
-Był alkohol i tak wyszło - Tomo zaczął się śmiać.
-Co dzisiaj się z tobą dzieje? Ciągle rzucasz jakimiś sucharami - skomentowała Andie.
-Mam dobry humor - wyszczerzył się.
-A tak w ogóle jak poszło? - zapytała się Mary.
-Kazała mi to dogłębnie przemyśleć tak w skrócie mówiąc - powiedziałam.
-No i ma rację. Taka okazja zdarza się raz w życiu. A tak w ogóle to trzymaj swoje świadectwo - zdenerwowała się Andie.
-Dzięki, ale widzę, że wy nadal nic nie rozumiecie - odparłam zrezygnowana.
-Tak, wiemy, wiemy. Bułki i te sprawy - Tomo znowu wybuchł śmiechem, a my wszyscy dziwnie się na niego spojrzeliśmy.
-No co? Śmiech to zdrowie - powiedzial.
-Gdyby wszystko bylo takie proste... - westchnęłam.
A może naprawdę powinnam to wszystko przemyśleć na spokojnie? Ech, na razie nie mam ochoty się nad tym rozwodzić. Może wy macie jakiś pomysł?
Buziaki
Shiz
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heeeeeej :) Trochę czasu minęło od ostatniego rozdziału, ale miałam małą blokadę twórczą. Teraz postaram się dodawać systematyczniej, ale nie wiem jak to wyjdzie. A więc do następnego :D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo fajne opowiadanie.:) Szkoda, że bohaterowie nie są starsi, bo zazwyczaj nie lubię czytać opowiadań o ludziach w tym wieku, ale ok.
OdpowiedzUsuńNiestety nie bardzo byłoby jak zrobić z nich na przkład 20-latków, ponieważ bohaterowie tej gry chodzą do liceum, ale bardzo dziękuję za miłe słowa :)
UsuńFajne opowiadanie. ;-) , będę czytać dalej. ^^ A i mam pytanko, skąd zaczerpnęłaś imię bohaterki ? Shizuka i nazwisko Yuuki? :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podoba :) Imię Shizuka wzięło się od Shizuki z Vampire Knights (tak w ogóle jednego z moich ulubionych anime xD). Natomist Yuuki wzięło się od imienia głównej bohaterki tego anime :)
Usuńaa :D bo myślałam, że z pewnej książki . ^^
UsuńNie, sama sobie skleciłam :D
Usuńznqlazlqm twoj blog dzisiaj i stwierdzam jedno- zostaje! ;3
OdpowiedzUsuńrozdzial mega *-*
Dziękuję, to naprawdę wiele dla mnie znaczy <3 Myślę, że kolejny już niedługo, nawet mam parę stron już napisanych, ale właśnie wróciłam ze szpitala i nie wiem, kiedy mnie najdzie wena twórcza :)
Usuń